Nie, nie, nie oto chodzi, że jesteś zimny, raczej, że w większości nie widać, co się w Tobie dzieje w środku. A dzieje się, prawda? I trudno jest to przekazać, czy wytłumaczyć, gdy dodatkowo ma to związek z innymi ludźmi, a najczęściej przecież ma.. podlegasz ich ocenie, zbyt surowej czasem w Twojej ocenie, bo przecież też oceniasz, czyż nie? A przecież to, co jest, nie jest proste, wręcz przeciwnie – skomplikowane, poplątane, ma wiele poziomów, których Ty sam nie jesteś w stanie ogarnąć, a co dopiero ktoś inny. Więc w końcu dochodzisz do wniosku, że lepiej się nie odzywać, żeby jeszcze bardziej nie utrudniać, co w efekcie też powoduje kolejne oceny typu mruk albo buc.
Dżungla. Po polsku gąszcz.
Zaraz, zaraz – widziałem coś takiego w lesie, raczej w puszczy i nawet był to rezerwat przyrody. Prawem chroniony – pisało na tablicy. Taka naturalna ostoja, zakaz ingerencji z zewnątrz. Jest jaka jest i kropka. A może Ty też jesteś takim chodzącym rezerwatem ludzkiej przyrody? Z szalejącą zwierzyną uczuć w środku, z walącymi się drzewami postanowień, ze stawami nadziei zarośniętymi rzęsą? Taaaak, niejeden strażnik leśny z uprawnieniami, czy samozwańczy gajowy chciałby zrobić z Tobą porządek. Wyciąć krzaki aspołecznych zachowań, wytyczyć alejki kulturalnego zachowania, taaaaak, zrobić z dżungli park, no może chociaż normalny lasek. Taki sam jak inne, pod sznurek. Ale nie daj się! Za mało mamy naturalnych ostoi! Zielonych gąszczy będących mieszkaniem zagrożonych gatunków z królestwa bycia sobą. Prawo gwarantuje Ci przecież wolność!
Oznacz siebie jako rezerwat! Chroń sam siebie! Tylko nie zarastaj swoją roślinnością innych połaci, każdy ma prawo do swojego, póki na Ciebie nie włazi. Też jest jedynym egzemplarzem. Może angielskim trawnikiem, ale co Ci do tego?
Uff patrzę na zieleń za oknem, patrzę na dżunglę w środku. Nawet nie wiedziałem że jestem takim ekologiem :)