Przede wszystkim pełnej rodziny. Co to jednak znaczy? Nie chodzi o potoczne rozumienie, wedle którego "rodzice nie powinni się rozwodzić, bo to wpływa negatywnie na dzieci". Chodzi o pełnię, którą można osiągnąć w każdych warunkach, niezależnie od tego, czy rodzice są rozwiedzeni czy nie, a nawet czy oboje żyją. Pełnia taka to:
po pierwsze - wiedza o swoim rodzie,
a po drugie - możliwość kochania wszystkich.
Dziecko potrzebuje móc powiedzieć, że "to jest Babcia Ania i dziadek Roman", "to jest Babcia Marysia, jej mężem był Jan, ale on już umarł", "a to jest mój Tata i moja Mama", "mam też starszego Brata, on się urodził, gdy mój Tata miał inną żonę". "Kocham całą moją Rodzinę". Dziecko ma wrodzoną potrzebę do posiadania i kochania takiej Pełni. Co jednak dzieje się, gdy przerywamy jego więź, ograniczamy wiedzę i nie dopuszczamy do kochana wszystkich? Wtedy dziecko usycha. Być może nadal uczęszcza na te wszystkie "zajęcia dodatkowe", nadal dobrze się uczy, lecz wewnętrznie powoli marnieje. I kiedyś - być może w okresie dojrzewania lub dorosłości - taka uschnięta gałąź w nim pęknie. Wtedy nadejdą dni słabości, depresji i braku sensu życia.
Najbliższy warsztat na Mazurach – zobacz tutaj.
rozwiazaniasystemowe.pl
facebook.com/rozwiazania.systemowe
Warsztat ustawień systemowych sierpień 2018 Mazury, ośrodek w Polu