Radzimy sobie z problemami i dzięki temu żyjemy nadal – i czytamy portal LifeFree ;)
Jednak raz na jakiś czas zdarzają się sytuacje ekstremalne. Może zdarzyć się to każdemu – nieważne na jakim etapie rozwoju osobistego jest – wtedy wydaje się, że zawala się cały świat. Oczywiście, jest to odczucie wybitnie subiektywne, bo przecież wystarczy rozejrzeć się dookoła, aby zauważyć, że wszystko toczy się swoim rytmem, a planeta Ziemia razem z jej mieszkańcami świetnie daje sobie radę bez nas. Co wtedy? Okazuje się często, że codzienne sposoby na radzenie sobie ze zwykłą chandrą są za słabe i po prostu nie działają. Jak pisałem w artykule o początkach, takie wydarzenia mają potencjał, aby coś zmieniło się w życiu, ale taka racjonalna informacja mi osobiście nie pomagała gdy szalały emocje. Co więc robić? Ukucnąć w kącie, aby przeczekać, ssąc kciuka, czy nakryć się białym prześcieradłem i czołgać się do najbliższego cmentarza? Przeżyłem takie sytuacje i podzielę się swoimi doświadczeniami.
Puszczenie emocji
W bardzo trudnych sytuacjach przewala się przez mój organizm mnóstwo skrajnych emocji. Przez wiele lat nie pozwalałem sobie na ich przeżywanie. Przecież facet ma być twardy. I nie dziwiłem się, że dół psychiczny się pogłębiał i trwał i trwał przez wiele dni, tygodni – żyłem jak robot, automat. Ostatnio jednak puściłem wszystko na zewnątrz tak leciało. Gdy ni stąd ni zowąd napadał mnie płacz – płakałem, aż przestały płynąć łzy. Gdy odeszły mnie wszystkie siły – leżałem jak worek. Gdy chciałem się wygadać – a nie miałem akurat wtedy z kim porozmawiać – gadałem do siebie, w powietrze, pisałem i nie przebierałem w słowach! Ale myślę, że jeżeli masz przyjaciela, który Cię wysłucha bez komentarzy i dawania rad, to jeszcze lepiej. Wypuszczanie emocji na bieżąco w ten sposób bardzo mi pomogło.
Współczucie dla samego siebie
W tym czasie byłem już nieźle z sobą zaprzyjaźniony. Nie przyszło mi do głowy żeby obwiniać o coś siebie, wiedząc, że zawsze podejmowałem najlepszą decyzję z możliwych. A że z zewnątrz nikt nie wiedział co się u mnie w środku dzieje, mogłem pomóc sobie tylko sam. Wysyłałem więc współczucie do wewnątrz, przytulałem swoimi rękami sam siebie i pozwoliłem sobie nawet na poużalanie się nad sobą. Nie szczędziłem sobie niczego. Jeżeli nie potrafisz wykonać takiej autoterapii, to wyobraź sobie osobę, którą bardzo, bardzo lubisz, a nawet kochasz – tak bezwarunkowo, po prostu. Taka, która jest dla Ciebie bardzo ważna i jesteś w stanie dla niej bardzo wiele zrobić. Przedstaw ją sobie w takiej trudnej sytuacji, w jakiej sam się znalazłeś i wyślij jej całą miłość i współczucie na jakie Cię stać. Gdy to się już będzie działo wyobraź sobie siebie w jej miejscu i kontynuuj dawanie.
Świadomość, że decyzje osób mających wpływ na tę sytuację zapewne były pozytywnie zamierzone
Tak jak ja podejmuję najlepsze z możliwych decyzji, tak i wszyscy inni robią podobnie. Nie wierzę, że ktoś robi coś złego dla siebie – nawet jeżeli z boku może na to wyglądać. Jeżeli więc sytuacja, w której się znalazłeś ma związek z decyzjami innych osób, to uświadom sobie ten fakt. Tak jak Ty jesteś najważniejszy dla samego siebie, tak jest też u reszty ludzi, nawet jeżeli mówią coś innego. I jeżeli ich decyzje są ekstremalne, to znaczy, że oni również podejmują je w trudnych warunkach i chronią przede wszystkim swoje dobro.