Niedawno wróciliśmy z wyprawy w Amazonii gdzie już sam rejs do lodgy oddalonej od miasta i cywilizacji zabierał naszą uwagę z codziennych spraw i myślenia o „potem” do bycia w tu i teraz. Zostawiliśmy za plecami znany sobie świat, nasze historie i niezrealizowane cele, otworzyliśmy się na zapachy, dźwięki, obrazy drzew, ptaków i wody. Już po pierwszej nocy odczułem, że coś we mnie w środku zwolniło, skóra jakby zrobiła się miększa w dotyku a ciało łagodniejsze. Mając wokół siebie tylko drzewa i wodę nie da się dłużej myśleć o codziennych trudnościach i niepokojach dotyczących przyszłości. Wszystko jest na swoim miejscu a my jesteśmy tego częścią…
W nocy wypływamy na medytacyjny rejs po dżungli. Odnogami rzeki Rio Nego płyniemy w głąb rozlewiska utworzonego w starym zalanym przez rzekę lesie. Otaczają nas wielkie konary, omszałe gałęzie i wysokie drzewa kapokowe, drzewa balsa i wiele innych których nazw nigdy nie słyszałem. Liany, paprocie i mchy odbijają się w tafli rzeki jak w lustrze. Ciemna rzeka, którą płyniemy usiana jest turkusowymi płatkami kwiatów, które spadają z wysoko rozgałęziających się koron. Wyłączamy silnik łodzi. Jest środek nocy, stanęliśmy gdzieś wśród drzew zalanych wodą do połowy swojej wysokości. Znajdujemy się w zupełnej ciemności, w środku prastarej dżungli, otoczeni zupełną ciszą słyszymy jedynie swoje oddechy i odgłosy lasu. Wdech i wydech… Magia której nie potrzeba nic więcej powoduje że pojawia się wzruszenie i łzy radości. Nikt nic nie mówi. Wysoko nad nami i koronami drzew gwiazdy rozświetlają drogę.
W takich momentach wszystko naturalnie zwalnia a zmysły się wyostrzają. Otacza nas spokój. Dziękuję za tą ciszę i głębokie spotkanie. Nie natrafiliśmy tym razem na ślady nocnych zwierząt - krokodyli bądź kajmanów ale wszystkim po powrocie szklą się oczy. Spotkaliśmy się ze swoją tęsknotą za dziewiczą przyrodą, prastarym lasem i jego dzikością. Doświadczyliśmy głębokiej ciszy, uważności i pewnej tajemnicy. To wspomnienie zabieram ze sobą de serca.