LifeFree.pl

O bębnie, który nie chciał grać

W samym centrum jej serca rozlegało się przerażające wycie z powodu lęku przed kompromitacją. Szamanka stanęła w centrum sceny i zamknęła oczy. Słuchała, jak jej serce szamocze się i biega. Opuściła rękę. Położyła bęben na scenie.
Maja Wąsała
Maja Wąsała

Jestem lękiem.

Niemocą.

Niewyspaniem.

Zmęczeniem.

Przychodzę, by karmić,

lecz

sama

jestem głodem.

 

Na widowni panowała absolutna cisza. Napięcie pomiędzy młodą szamanką a publicznością było jak oczekiwanie na deszcz. Oczy wszystkich przybyłych skierowane były na drobną postać, nieco przechyloną i przygarbioną. Kobieta z namaszczeniem podniosła z podłogi bęben i uderzyła weń dłonią. Uderzyła drugi, trzeci i czwarty raz, aż wpadła w nieoczekiwany rytm pulsującego serca. Dudnienie bębna nadal było tępe, ale to już nic nie znaczyło. Ruch, taniec i płacz, które wydobywały się z ciała szamanki były bębnem, którego tak bardzo potrzebowała. Serca wielu osób, które patrzyły na ten taniec, zadrżały i poruszyły się.

Wyśpiewane i wytańczone emocje, rozpuszczały się w oddechu osób obecnych na sali.

Gdy ruch ustał, zapanowała cisza. Nikt nie śmiał klaskać, mówić ani krzyczeć.

Szamanka uklęknęła i czekała, aż cisza nakarmi wszystkich obecnych.


Gdy przypominam sobie moje pierwsze szkolenia i warsztaty, pamiętam lęk i zmęczenie. Był to stan, w którym znajdowałam się permanentnie, nie mając kontaktu ze sobą. Realizowałam cele szkoleniowe, prezentacje były błyskotliwe, a sala wykładowa pełna. Niestety, wewnątrz czułam się wyczerpana i rozdrobniona na kawałki. Moje skupienie na atrybutach i elementach zewnętrznych przesłaniały mi kompletnie własny brak. Nie tyle wiedzy, bo tę mogłam wnosić kilogramami, co najbardziej karmiącego czynnika w czasie spotkań z ludźmi. Brakowało mi uważności na siebie i innych.

Co było przełomem w mojej pracy trenerskiej? Dzień, w którym z powodu zmęczenia i niewyspania, stanęłam na sali szkoleniowej absolutnie bezbronna i pusta. Bez laptopa, notatek, prezentacji, materiałów edukacyjnych, kart dialogowych. Ze zmęczenia i wyczerpania zapomniałam o moich wszystkich murach i barykadach, które skrupulatnie budowałam na sali szkoleniowej na wszystkich warsztatach.

I to był mój pierwszy prawdziwy warsztat. Jeden z lepszych, jakie prowadziłam. Rozmawialiśmy do późnych godzin nocnych o wyczerpaniu. O zmęczeniu. O perfekcji. Dzieliliśmy się swoimi porażkami. Stawialiśmy się ludźmi, którzy czują, przeżywają, a nade wszystko – są obecni w sytuacji, która się przed nami otworzyła.

Zrozumiałam, że każdy element rzeczywistości jest nieprzypadkowy i może mnie budować. Nie grozi mi pięciolatka z drożdżówką w dłoni, ani facet z brzuchem, który mnie miażdży. Każda sytuacja jest zaproszeniem do budowania własnego warsztatu, w efekcie czego osoba trenera staje się najlepszym materiałem szkoleniowym, niezależnym od dostaw prądu czy cateringu. Jednak o ten „materiał szkoleniowy” trzeba dbać. Inwestować weń. Z czułością sprawdzać w jakim jest stanie.

Pytanie na dziś, które być może pomoże Ci w budowaniu swojej trenerskiej / szamańskiej tożsamości, brzmi: CZYM SIĘ KARMISZ?

Ufam, że potraktujesz pytanie metaforycznie

Maja, baśniarka z Puław.

 

Tagi

Ludzie

Maja Wąsała

Maja Wąsała

Trener
Z wykształcenia jestem polonistą, logopedą, pedagogiem i trenerem umiejętności psychospołecznych. Z powołania jestem człowiekiem słowa. Piszę, opowiadam, tworzę wizje i nieustannie zmyślam. Mimo to stoję na ziemi dwiema nogami i nie uciekam od życia.

Komentarze

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treścia zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwe lub naruszające zasady współżycia społecznego.

Warto przeczytać

Joga a Życie: O miłości do ego

Joga a Życie: O miłości do ego

Inspiracje
poniedziałek, 09 maja 2022, 19:58
Porzucanie ego, a raczej mówienie o tym, jest bardzo modne na ścieżce rozwoju duchowego. Co z tym ego nie tak, że ciągle mówimy o wychodzeniu poza nie.
Joga a Życie: O grawitacji, balansowaniu i zaufaniu do siebie

Joga a Życie: O grawitacji, balansowaniu i zaufaniu do siebie

Inspiracje
poniedziałek, 04 kwietnia 2022, 18:53
Kiedy zamykam oczy w Pozycji Góry to czuję, że ciało cały czas pracuje. Odpycham się nogami od podłoża, żeby nie upaść. Napinam mięśnie brzucha, pleców i pośladków, żeby utrzymać stabilną pozycję stojącą.

Zobacz również