To tyle by było historii jednego wtorkowego wieczoru. Doświadczenie to zainspirowało mnie do bardziej ogólnych rozważań. Nasz świat działa częściowo na zasadzie racjonalnej, a częściowo magicznej. To prawda, że wytrwała praca przynosi owoce, ale to właśnie dzięki tym magicznym nieprzypadkowym przypadkom, możemy docenić siebie i to, co robimy, nadać temu blask. Widzicie, czasami głowię się i troję, by wymyślić coś inspirującego na mój fan page, bo wypadało by jak nie codziennie, to choć raz na kilka dni coś nieustannie wrzucać, a najfajniejsze historie, które mają największy odzew sympatii i serduszek wśród ludzi zdarzają się w sytuacjach pozornie „od czapy”, gdy na przykład idę ze znajomymi na mecz lub moja córeczka nagle pokaże mi palcem na ciut upierdliwego sąsiada z kosiarką i nieszczupłym brzuchem „tata, patrz, pan Budda!”. Dlatego gdy zaczynam czuć trud, odpuszczam, a Życie samo podpowiada mi nowe inspiracje. Bardzo to współgra z coraz popularniejszą ideą „work smart not hard!” czyli pracuj w inteligentny sposób, uważny, zrelaksowany, a nie zajeżdżaj się jak wół pociągowy, bo w Życiu jest wiele ciekawszych rzeczy niż nawet fascynująca praca.
Przyszła mi tutaj jeszcze z pomocą bajka, którą uwielbia moja 2,5-letnia córeczka pod tytułem „Małe Królestwo Bena i Holly”. W tym zabawnym miniaturowym królestwie żyją postaci wielkości naszych paznokci – elfy i wróżki. Poważni duzi ludzie zaprzeczają ich istnieniu, ale za to dzieci wiedzą dobrze, że wróżki i elfy nie tylko żyją, ale i latają helikopterami czy mają własny system telefonii komórkowej. W każdym razie elfy i wróżki są całkiem inne, elfy uwielbiają ciężko pracować i wyznają racjonalizm, podczas gdy wróżki wolą cieszyć się życiem, a prawie wszystko potrafią wyczarować, łącznie z jedzeniem czy pojazdami kosmicznymi. Sekretem elfów jest, że ich wielka fabryka zabawek napędzana jest magicznym paliwem, a elfickie zegary mające nadawać życiu racjonalny i zorganizowany rytm, dostrajają się do dzwonów z wieży wielkiego zamku wróżek, które dzwonią gdy zarządzająca nimi wróżka jest głodna i zwołuje wszystkich na kolację. Podobnie w tej uroczej bajce stworzonej przez twórców popularnej „Świnki Peppy” tak i w życiu, najlepsze efekty przynosi połączenie wytrwałej pracy i świetnej organizacji elfów z odrobiną magii wróżek…
A w wypadku tej sytuacji z Filipem Chajzerem to ja też odrobinę pomogłem tej magii, jak pojawił się mój ulubiony dziennikarz, wstałem od stolika dosyć daleko położonego i podszedłem bliżej tak by mógł mnie zauważyć i magicznie skrzyżować spojrzenia. Nie mówiąc o tym, że wcześniej już miałem intencję by go poznać i wysłałem maila, który w skuteczności przegrał z wyjściem na mecz do lokalu, w którym jeszcze na kilka godzin przed meczem menedżer nie miał pewności, że telebim dojdzie na czas. Magia lubi by jej czasem pomagać. Lub jeszcze w kategoriach piłkarskich, zwyczajnie widziałem, że się pojawia fajna potencjalnie bramkowa sytuacja, więc wybiegłem z obrony do przodu by w odpowiednim momencie przystawić stopę i zdobyć zwycięskiego gola. I do tego samego Ciebie zachęcam w ważnych dla Ciebie sytuacjach. Wtedy nawet pozornie przegrane mecze będą dla Ciebie zwycięskie!