A co jeśli ciemność naszych czasów to ciemność łona? A co jeśli to czas przejścia? To ciemność, z której kiełkuje nasiono nowego świata.
Nienawiść, brak tolerancji, porozumienia, katastrofa klimatyczna, chciwość, pycha, dominacja pieniądza, przemoc, nieczucie, oddzielenie, strach, wstyd, zobojętnienie. A co jeśli to jedne z położnych nowego świata, który rodzi się w bólu i cierpieniu? Cierpienie kiedyś ma swój kres i na jego horyzoncie są życzliwość, łagodność i miłość. Czasem trzeba doznać wielkiego bólu, żeby zacząć czuć cokolwiek, żeby zacząć dotykać życia i sycić się jego barwami, żeby poczuć smutek z powodu wielkiej straty, z powodu wielkiego zniszczenia. Czasem trzeba doznać wielkiego bólu, żeby powiedzieć nie, wyjść ze starego i stworzyć przestrzeń na nowe. Dopóki stara historia w nas tkwi i nią podążamy, nie ma przestrzeni na pojawienie się nowego. Trzeba zasiać nowe nasiono, żeby wzrosła nowa roślina.
A co jeśli ciemność naszych czasów to ciemność serca, które tkwi w oczekiwaniu na wykrzesanie iskry miłości i życzliwości? Serce, które idzie po omacku, bada grunt i uczy się od nowa, co to miłość.
Źródło: Płynąca z lasami