A świat nadal próbuje się rozkręcać. Wracać do tego co było przed. Trochę się da i trochę się nie da. Mechanizmy próbują wejście w te same buty z przed kwarantanny. Nie da się. Można próbować na siłę. Ale to nie jest już to samo. Coś się zwolniło, zadziało i wszystko widać inaczej.
Świat potrzebuje tej ciszy, tego zatrzymania. Ja potrzebuję. A pomyślcie sobie, jakie odgłosy były na Ziemi zanim pojawili się ludzie? Często próbuję to sobie wyobrazić, posłuchać i usłyszeć. Zanurzyć się w ciszy ludzkiego nieistnienia i w pulsie dzikiego życia.
Wiję sobie moje ciche bezpieczne gniazdo, które jest na odludziu między ludźmi. Gniazdo ma moc zanurzania się w ciszy. Wokół krzyczące głowy, serca i ciała. I niesłyszące głowy, serca i ciała. Moje krzyczące i niesłyszące. Wiele głosów buduje gniazdo. Dotykają duszy po nitce ciszy. Wyłaniają się łagodnie z ciszy istnienia, z obecności i tętnią tym pulsem dzikości.
Zatrzymuję się znowu w tęsknocie za czujną wewnętrzną nieruchomością, która zna życie.
Źródło: Płynąca z lasami