Zdarza się, że wege mięso wzbudza wiele kontrowersji. Jesteś wege, to po co Ci kiełbasa? Albo jak danie wege, to nie powinno się nazywać kotlet lub mleko. Jak już przechodzisz na weganizm, to nie ściemniaj z tymi nazwami, tylko wymyśl inne.
Tylko ja sobie myślę, że te są bardzo prawdziwe i odpowiadają dokładnie miejscu, w którym jesteśmy. A jesteśmy w stanie przejścia między starym, a nowym. Nowego jeszcze do końca nie wymyśliliśmy. A ta roślina zapakowana w mięsną nazwę jest tego kwintesencją.
Wiele z nas przez większość swojego życia jadła produkty odzwierzęce. Te potrawy kojarzą nam się z domem, z babcią, z przyjemnością. To taki sentymentalny comfort food i to zupełnie naturalne, że czasem zamarzymy o mielonym z ziemniaczkami i mizerią. Taka potrawa daje nam o wiele więcej niż tylko zaspokojenie zwyczajnego głodu, to zaspokojenie głodu emocjonalnego i zaspokojenie potrzeb. Przy okazji warto też poszukać innych sposobów zaspokojenia powyższych.
Ziemi potrzebne są nowe pomysły na to jak ludzie się będą żywić, na to jak możemy jeść wywołując najmniej cierpienia, nie tylko zwierzętom, roślinom, ale też ludziom zaangażowanym w wytwarzanie żywności i Ziemi. Ta roślina we flaku jest na razie taką gąsienicą w kokonie. Jestem ciekawa, co będzie dalej.