LifeFree.pl

Radość i ból – dwie strony tej samej monety

Czy zdarzyło Ci się kiedyś słyszeć „Nie ciesz się za wcześnie”, „Nie ciesz się za bardzo”… A radości to najlepiej też nie czuj… tej płynącej z pokonanej trudności, z sukcesu, tej płynącej z przyjemności, tej płynącej z zakochania…
Anna Cygan
Anna Cygan

Czy zdarzyło Ci się kiedyś słyszeć „Nie ciesz się za wcześnie”, „Nie ciesz się za bardzo”… A radości to najlepiej też nie czuj… tej płynącej z pokonanej trudności, z sukcesu, tej płynącej z przyjemności, tej płynącej z zakochania… szczególnie gdy nie powinna mieć miejsca… bo trzeba być skromnym, i uważać, bo po sukcesie może być porażka, a tej przecież nie chcemy, co najmniej jakby nas definiowała... Więc na wszelki wypadek – nie ciesz się i nie chwal. I zakochanie – uważaj, ulotne, albo nie ten - ta, albo w ogóle relacja „niemożliwa”, bo… to ksiądz, żonaty i ty też w związku etc. A ono - zakochanie jest i daje radość…

I to wszystko z troski, żebyś nie musiał odczuwać cierpienia i przeżywać porażki – ale jeśli zabiera się monetę z bólem z jednej strony to zabiera się jednocześnie radość wybitą z drugiej strony.

Nieustające interpretacje umysłu, mówiące, że coś jest złe lub zagrażające, że jest bez sensu, strata czasu. A tu buch- radość. O której „nie wypada mówić”, nawet przed sobą, niedopuszczana, bo nie powinna mieć miejsca. Niechciana, bo często towarzyszy jej i ból. Na zablokowanej radości elegancko buduje się frustracja, rozczarowanie, smutek i złość. No i lęk, że jak ją pokaże to będę oceniony, potępiony… albo kogoś zranię, zasmucę.

A przecież ona jest, we mnie, w tobie. Paradoks jednak w tym, że dla umysłu jest celem, dla umysłu, który wybiórczo interpretuje i szufladkuje doświadczenia, nieustanie rozdzielając rzeczywistość i czucie na dobre i złe. A jedno i drugie jest równocześnie, mało tego jest od siebie zależne, jakby płynęło z jednego kanału...

I w sumie wystarczy pozwolić jej być, cieszyć się z sukcesu, cieszyć się z nauki, cieszyć się z zakochania i przyjemności. Jakże trudno przyjąć współczesnemu człowiekowi że przy radości może być ból. Ba, że są to elementy nierozłączne.

I w sumie nie ma się co dziwić. Nie umiemy przeżywać radości, bo nie umiemy przeżywać cierpienia.

Nie tak dawno byłam w „gościach” u znajomych, w tle włączony „ekran”… reklamy w przerwie jakiegoś programu… W całym bloku reklamowym (6 reklam po ok 1 – 2minut ) były 3 dotyczące leków przeciwbólowych, omaszczone hasłami: ”nigdy więcej bólu”, „pozbądź się bólu szybko i skutecznie”, „nie trać życia na ból”. I niby chodzi o ból czysto fizyczny, ból ciała, Nikt jednak nawet nie wspomni, że on może wskazywać na ból jakiejś innej części naszego Jestestwa… manifestujący się przez ciało. Już pominę przekaz sugerujący jednoznacznie, że ból, dyskomfort jest czymś co jest niepożądane, co trzeba usunąć, co „zabiera nam życie”. Tymczasem jest zupełnie odwrotnie, bez bólu nie można czuć szczęścia, radości i przyjemności, a człowiek to przecież nie tylko ciało. Podejmowane próby „naprawienia” ciała, choć czasem skuteczne, najczęściej jednak nie sprawiają, że zaczynamy się czuć zdrowsi i szczęśliwsi. Większości pacjentów to jednak nie zastanawia. Niepokojące wydają mi się też przekazy w stylu „twoje szczęście zależy od ciebie”, „jak odzyskać pewność siebie”, szeroko rozumiana psychologia sukcesu, która bardzo rzadko mówi wprost o umiejętności bycia z trudnymi emocjami, krótko mówiąc z bólem. Większość marketingowych tekstów o szczęściu, wyrwane z holistycznego postrzegania rzeczywistości i człowieka, jest tylko wprowadzaniem cierpiącego człowieka w iluzję szczęścia. To dlatego często afirmacje, „pogadanki” motywacyjne i rozwojowe „ćwiczenia” nie przynoszą trwałych rezultatów „szczęścia”. Mówi się o szczęściu, radości, wolności, przyjemności. Nie mówi się o cierpieniu, czym ono jest i że jest niezbędnym elementem życia… już od narodzin w w ciele. A potem opiekunowie najczęściej już dbają o to by dziecko nie czuło bólu, smutku, strachu…

I nie chodzi o koncentrowaniu się na przeżywaniu bólu - cierpienia, absolutnie nie – bo energia idzie za uwagą, więc mogłoby by to nie być korzystne, ale o zauważenie go u jego korzeni i pozwolenie mu „płynąć” dalej, we własnym tempie.

 

 

 

Holistyczna Szkoła Trenerów

Tagi

Ludzie

Anna Cygan

Anna Cygan

Trener
Pedagożka, trenerka rozwoju osobistego, założycielka Pracowni Droga Do Domu w Sosnowcu. Wspiera dzieci i dorosłych w wyzwaniach codzienności, realizuje także warsztaty dla firm i instytucji z zakresu kompetencji społecznych i rodzicielskich.

Komentarze

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treścia zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwe lub naruszające zasady współżycia społecznego.

Warto przeczytać

Joga a Życie: O miłości do ego

Joga a Życie: O miłości do ego

Inspiracje
poniedziałek, 09 maja 2022, 19:58
Porzucanie ego, a raczej mówienie o tym, jest bardzo modne na ścieżce rozwoju duchowego. Co z tym ego nie tak, że ciągle mówimy o wychodzeniu poza nie.
Joga a Życie: O grawitacji, balansowaniu i zaufaniu do siebie

Joga a Życie: O grawitacji, balansowaniu i zaufaniu do siebie

Inspiracje
poniedziałek, 04 kwietnia 2022, 18:53
Kiedy zamykam oczy w Pozycji Góry to czuję, że ciało cały czas pracuje. Odpycham się nogami od podłoża, żeby nie upaść. Napinam mięśnie brzucha, pleców i pośladków, żeby utrzymać stabilną pozycję stojącą.

Zobacz również