„Small talk” jest umiejętnością rodem z salonów. Uczono go gentelmanów, bo był częścią savoir-vivre. Dziś prawdziwych Cyganów już nie ma (żarcik). A swoją drogą, ja sama siebie też nieskromnie zawsze uważałam za mistrzynię small talku, bo lubię zagadać o „ dupie Maryni” i krępująca cisza w windzie mnie nie krępuje. A nawet lubię. Ale gdyby kogoś swędziała, to pogadajmy „ na każdy temat”. O czymkolwiek.
Ale nie o pierdołach chcę gadać. Angażuje mnie ostatnio kwestia naszej Matki Ziemi. Coraz to mocniej. Co z nią będzie? Co z nami będzie? I jak dotrzeć do tych, którzy w sumie niekoniecznie są zakręceni na ekologii? Bo eko-świrów wokół siebie mam i wielu znam. Kocham ich. No ale to jest trochę takie kiszenie się we własnym sosie. Bo co z tego, że garstka z nas, zastanawia się – z czego by tu jeszcze zrezygnować? Podczas gdy większość naszego ludzkiego rodu zastanawia się raczej z drugiego bieguna – jak tu nie rezygnować możliwie z niczego i mieć wszystkiego coraz więcej.
Obywatele, którzy nie do końca są zainteresowani na co dzień kwestią przyszłości naszej planety, nie czytają eko wiadomości, nie śledzą alarmujących news’ów przyrodniczych, nie chodzą na wiece i nie jeżdżą na konferencje klimatyczne. No w sumie ja też nie jeżdżę (jeszcze he he). A mimo to, ciągle myślę, co mogłabym zrobić, bo coś bym bardzo chciała.
I mam taki pomysł. Uprawiajmy small talk. Tematyczny, klimatyczny. Może będę tendencyjna, monotematyczna. Trudno. Taki czas. Tak trzeba.
Zamiast small talku w pracy o pogodzie – porozmawiajmy o zmianach klimatycznych. Uświadamiajmy się nawzajem. Taki przykład:
- Ufff jak gorąco! Ale upały.
- Nooo, a za te 50 lat to już w ogóle, według naukowców ma być sahara.
Oraz inne takie przykładowe dialogi ( kurde jakbym pisała manual). Small talk w biurze o klimatyzacji? Temat rzeka. Porozmawiajmy o tym, że za 20 lat to nie będziemy wody pić, aby się schłodzić, tylko żeby się nawodnić i przetrwać.
Small talk o polityce? Przestańmy krytykować rządzących za politykę socjalną. Obgadajmy ich za tę nieproekologiczną. Promowanie wydobycia węgla – to jest dopiero krótkowzroczne w kategoriach strategii środowiskowej.
Ale moment, namieszałam. Small talk to niezobowiązująca rozmowa, nie na drażliwe tematy, jak religia i polityka, więc cofam powyższe. A może cała kwestia klimatu to też drażliwy temat i nie powinno się nim psuć atmosfery w towarzystwie?
Całe życie byłam eko, bo jestem z lasu. Dosłownie, 18 pierwszych lat żyłam w lesie, w leśniczówce. Ale tak na serio to radykalizuję się od jakichś 2 lat. W moich oczach jeszcze się wystarczająco nie zradykalizowałam, ale staram się usilnie. Mam też swoje grzechy ciężkie na sumieniu. Dalej jeżdżę autem, a nawet trzema. A na dodatek pracuję w branży automotive. Sporadycznie jadam mięso. Nie piorę w orzechach. Nie mam kompostownika.
Ale nie poddaję się. Small talk w restauracji, na stołówce (lub jak lubię mawiać, w kantynie zakładowej):
- A wiesz, że styropian rozkłada się 400 lat?
- Hmm doprawdy? Azaliż onegdaj zdumiewające.
Nie wiem ilu osobom powiedziałam już, że styropian rozkłada się 400 lat. Nudziara ze mnie. Ale myślę, że dalej zbyt mało. Ty wiedziałaś? Wiedziałeś? Nie? I co, weźmiesz teraz w styropianie na wynos, jak już wiesz?
Zradykalizujmy się.
Już czas.