Proszę ... zamień się ze mną na doświadczenia ... historie ... na życie ... Twoje brzmi jakoś tak lżej, łatwiej, ciekawiej ...
Rzecz jednak w tym, że każdy ma swoje. Dostaje się tyle ile się dźwignie. Przydział zawsze jest właściwy, taki jaki jest ... I każdy robi z niego taki użytek, jaki potrafi, umie i chce.
Ciężar zależy tylko od Twojej jego interpretacji. To co Ciebie poturbowało, dla innych będzie wyjściem do sklepu po bułki. To zaś, co wydaje się Tobie lekkie u kogoś, w rzeczywistości mogło zostać zbudowane na trudzie, którego nie widziałeś/aś bo dostrzegasz tylko rezultat ... Wewnętrznych bitew często nie widać ...
Wszelkie doświadczenia zależą od naszej interpretacji ... od stosunku do nich właśnie. Ale każde bez względu na ich kaliber - przychodzą po coś dobrego i ważnego. Jeśli zrozumiesz i uznasz sens tego stwierdzenia zaczniesz dostrzegać wartość w tym co się tworzy pod postacią dobrego życia ...
A jeśli już czujesz, że nie dźwigniesz to puszczaj... Przestań na moment wpływać na przebieg rzeczywistości. Zaakceptuj, że jest jak jest. Nie kontroluj... Pobądź trochę obserwatorem/ką samego/ej siebie. Zacznij robić nic...
Różni jesteśmy... Nie ma po równo i tak samo. Każdy ma właściwie. Właściwe historie, przeżycia, ludzi wokół siebie ... Właściwych rodziców i cały ten system... Nie mógł mieć innych, bo nie nauczyłby się tego czego miał się nauczyć i co mu potrzebne w konkretnym czasie i miejscu...
Ze swoim życiem potrzebujesz się oswoić ... Ukochać z całym dobrodziejstwem inwentarza. Nie zamieniać się z nikim i na nic... Uznać... Nie uciekać przed sobą... Budować tą miłość do siebie... z wzajemnością.