Wracam z jogi, czując jak każda komórka mojego ciała wibruje życiem. Drugi dzień pod rząd, u różnych nauczycieli ta sama kria, czyli zestaw ćwiczeń i medytacji pobudzających przepływ energii. I myślę sobie, to nie możliwe, przez ostatnie dwa miesiące, a może trzy zmagałam się z czymś, co można by nazwać depresją. Wpadłam z dziurę, otchłań i czułam, że nic nie pasuje. I dalej zdarzają się takie momenty, ale tu i teraz ogarnia mnie radość. Tak różna od stanu euforii, który dobrze znam.
Ta radość płynie tak od środka, bo znalazłam to, co daje mi siłę, kontaktuje ze swoim ciałem i emocjami. Buduje moją moc, w ciele ale i w umyśle poprzez przesiewanie myśli i odrzucanie tych, które mi nie służą, osłabiają. To jak oddzielanie ziarna od plew. Żmudna robota. I dzisiaj, wracam sobie z tej jogi i myślę, to nie możliwe, a jednak tak! Czuję radość, ciesze się z wiosny i przepełnia mnie gorąco, takie od środka. Mijają godziny, czuję zmęczenie ciała i zamiast walczyć z nim, idę się położyć z książką. To jest to, czego mi tak bardzo brakowało, a o czym w wolnej chwili, tego wieczoru czytam… zadbania o siebie, dowiedzenia się, czego potrzebuję i jak to jest być w cieple. Wziąć spokojną kąpiel w wodzie z solą i olejkami, bo mam na to ochotę, a nie dlatego, że ktoś powiedział, że to działa. W życiu nie chodzi o to aby, unikać kryzysów, bólu. A to przez wiele lat w swoim życiu próbowałam robić, żeby przypadkiem się nie przewrócić. Wyobraź sobie, że idziesz po linie i myślisz tylko o tym aby nie spaść, czujesz co się dzieje? Momentalnie ciało się spina i tracisz równowagę. A żeby przejść po tej linie potrzebna jest koncentracja i rozluźnienie. Wtedy nawet jak upadniesz, nic sobie nie zrobisz, albo obrażenia będą o wiele mniejsze, niż przy napięciu i stresie hight level…
Chcemy kochać, ale jednocześnie się tego boimy, chcemy sukcesów ale jednocześnie doświadczamy ogromnego lęku przed nimi. Bo wciąż oddzielamy jeden stan od drugiego, a one są przecież częścią tego samego. Jak dzień i noc, połączona jest miłość i ból, smutek i radość. Możemy powiedzieć, że to dwa bieguny, a to dwie jakości, które po prostu się przeplatają i sprawdź co dzieje się w Twoim ciele kiedy tak o tym myślisz, jako o stanach nie linearnych a spiralnych. Jak DNA, które stykają się w różnych punktach. Lub jak dwie spirale, które nie mają końca. Ciało ma ogromną mądrość. I odpowiada na nasze myśli, poza świadomością. Jeśli myślisz, że nie jesteś w stanie czegoś zrobić, to ono reaguje, w skrócie: rezygnacją. Jeśli jednak myśli krążą w okół możliwości, mózg wysyła do ciała sygnały, które mobilizują komórki do aktywności. Dlatego, tak ogromną moc ma twój wewnętrzny głos i dlatego tak ważne jest ich porządkowanie, tak jak porządkowanie mieszkania. Ono nie odbywa się za pomocą woli. Potrzebne jest do tego zaangażowanie twojego ciała. A to jak o tym porządkowaniu myślisz, wpłynie z pewnością na emocje z jakimi to wykonasz. Jeśli się przy tym uśmiechniesz, może się to okazać dobrą zabawą i okazją, która wywoła wzrost oksytocyny i zasili cię do kolejnych działań.
Pozwolę sobie zacytować Izabelę Zamiarską-Rąpała:
"Szukaj w życiu kryzysów, dotykaj swoich słabości, poznawaj je, doświadczaj ich, bo one mówią jaki jesteś i w którą stronę trzeba iść. Bo jest to, co jest, jak powiedział mój mistrz, i nic więcej. I tak było też ze mną." Tak było i ze mną!
Cykl Kobieta i taniec autorstwa Dorota Komasa Światło Pełni.