Pokora jest dla mnie bardzo bliska pauzie. Wdech i wydech, szacunek dla życia, dla Wielkiej Tajemnicy, też jest tam trochę zachwytu, skromności i łagodności.
Wiele z nas żyje obok naszych ciał. Jakbyśmy mieli niewidzialną powłokę, czy stalowy kokon. Ja tak żyłam. Bez czucia. Bez życia. W ciągłym odrętwieniu i cielesnym letargu. Teraz mnie często mijają udręczone ciała z udręczonymi duszami.
Marzenia mogą odciągać od obfitości w tu i teraz. Mogą zamykać przed nami drzwi możliwości. Marzysz o czymś, czego nie masz, czego Ci brakuje, co ma Ciebie uczynić szczęśliwym. Gdzieś będzie lepiej, smakowiciej, przyjemniej, bezpieczniej.
Świat się znowu rozpędza. Ludzie w galeriach handlowych krzątają się jak w ulu. Na ulicach korki. Telefon dzwoni coraz częściej. A ja tęsknię za ciszą, bezruchem, byciem.