Każdy, kto dłużej praktykuje jogę ma zarówno swoje ulubione pozycje, oraz takie których chce unikać. Zazwyczaj też wyłania się ulubiona metoda, czy też styl.
Widziałam siebie jako osobę, która powinna emanować spokojem, radością i uduchowieniem. Wpoiłam sobie, że taka ma być nauczycielka jogi. Nie pomyślałam, jak może to rzutować na moich uczniów...
Czasem słyszę od ludzi przychodzących na zajęcia jogi, że spodziewali się, że to będzie tylko przyjemność i „smyranie” się ruchem. Uśmiecham się wtedy, czasem tylko w duchu…
Zamiast hołubić poglądy, możemy powrócić do bezpośredniego doświadczenia. Odkryć, jak cudownie jest tak po prostu patrzeć komuś w oczy, pić kawę, myć zęby - przeżywać to, co jest.
W naszym dzisiejszym szybkim i gorącym czasie coraz trudniej jest pozostać cierpliwym i spokojnym. Przyzwyczailiśmy się do tego, że mamy wszystko od razu.
Z mojej osobistej, buddyjskiej perspektywy pojęcie „wewnętrznego bogactwa” dotyczy zrozumienia życia i drzemiących w nas wartości. Używam tej terminologii jako środka, za pomocą którego ludzie mogą rozmawiać o praktyczności buddyjskich nauk.