LifeFree.pl

Dlaczego pasterze somalijscy i orlice w gnieździe są szczęśliwe?

Szczęście jest stanem, którego doświadcza JA tylko w kontakcie z tym co JEST w rzeczywistości. Ruch dla samego ruchu, pisanie dla pisania, patrzenie dla widzenia, czynność dla samej czynności, czucie dla czucia, chwila dla chwili…
Anna Cygan
Anna Cygan

Pamiętam jakby to było wczoraj, kiedy dowiedziałam się o możliwości 24 godzinnej internetowej obserwacji orlicy (samicy bielika zwyczajnego) wysiadującej jaja. Znalazłam. Obserwowałam. Cóż nie minęło nawet 15 minut, gdy rozłączyłam się z uczuciem rozczarowania własnymi oczekiwaniami, że niby „co to ona miała na tych jajkach robić”. A robiła NIC, a właściwie, jak to ptak, siedziała na jajkach… heh. Ptaki drapieżne wysiadują jaja (jedno lub dwa, z których najczęściej przeżywa to pisklę, które pierwsze się wykluje) od 38 – 48 dni, rzadko samiec je w tym zmienia… Pomyślałam: maskara jakaś… tak po prostu siedzieć? Często, gdy zamykam oczy, widzę spojrzenie tej orlicy: głębokie, spokojne, dostojne… jakby robiła najważniejszą rzecz na świecie. Robi to, co ma być zrobione. Chwila po chwili. Bez wysiłku.

Jeszcze o zwierzętach. Niedługo potem oglądałam film dokumentalny o jakiś waleniach, co płyną wzdłuż wybrzeży Chile ok 10 miesięcy, tylko po to, by w odpowiednich warunkach urodzić potomstwo… i wracać kolejne 10 miesięcy. Heh… taka podróż, tyle czasu, tylko po to, by urodzić i wrócić? I tak rok w rok? Robi to, co ma robić, chwila po chwili. Bez wysiłku.

W końcu motyle migrujące z Kanady do Meksyku na zimę. To dopiero „bezsens” - motyl zaczyna podróż i nigdy nie doleci do jej celu (kilkanaście tygodni, a żyje 3-4 tyg), w czasie tej wędrówki daje nowe życie i umiera, a jego potomstwo leci dalej… i tak piąte pokolenie zimuje, a następne rusza z powrotem na północ, 4-5 pokoleń. Lecą… i cel nie ma dla nich znaczenia, jakby rozumiały, że do nich należy tylko mały kawałek drogi i to jest to, dlaczego żyją i dlaczego lecą. Dla swojego kawałka. Dla swojej Drogi. Dla ruchu skrzydeł. Robią to co ma być zrobione. Chwila po chwili. Bez wysiłku.

I właśnie wczoraj obejrzałam film z cyklu „na faktach”, zresztą na podstawie obszerniejszej książki, a mianowicie Kwiat Pustyni. I nie chcę tu poruszać tematu obrzezywania żywcem trzyletnich dziewczynek w Somali oraz całej historii słynnej top modeliki. Moją uwagę przykuł motyw wypasu owiec przez dzieci i somalijska ludność. Ludzie ci chodzili z tymi swoimi stadkami przez pustynne skaliste tereny Afryki. Dlaczego oni nie mieli poczucia, że coś jest nie tak? Że monotonia, nuda? Bez sensu? No dobra, żeby było mięso i mleko. Jedzenie. Życie dla samego życia. Bez wyraźnego celu, rezultatów, efektów. Robią to co ma być zrobione. Chwila po chwili. Obserwując, słuchając, czując… W kontekście dzieci – bez zabawek… szkoły…bez wysiłku.

Ja rozumiem, i głęboko wierzę, że tak jest z każdym człowiekiem. Ma to w sobie. Tę indywidualną, niepowtarzalną Drogę. Każdy, jeśli tylko zaufa sobie, Mądrości, którą w sobie ma, doświadczy tego, czego szuka w chwili obecnej. Tylko czasem (bądź stale) tracimy kontakt ze sobą, ze swoim centrum. I się gubimy, dając się wkręcić w pożądanie i dążenie. A życie staje się walką o przetrwanie, nieustającym pędem do wyimaginowanego szczęścia.

Kto nam powiedział, co by nie rzec „wdrukował”, że żeby żyć, czuć życie, być spełnionym, szczęśliwym – musimy być jacyś, najlepiej inni niż jesteśmy? No i to nasze życie też powinno być jakieś takie bardziej „sensowne” i dynamiczne. I w ogóle to powinniśmy robić coś powszechnie przyjętego za „sensowne” i z efektem. Coś innego niż to, co JEST robione. Kto ustanowił, że będziemy szczęśliwi, jak będziemy mieć/osiągniemy to i tamto, albo zdarzy się to i to. Albo jak będziemy odnosili sukces w jakiejkolwiek dziedzinie… od relacji i rodziny do pracy zawodowej? Skąd wzięła się myśl, że jak powiemy to, co myślimy, co jest w nas, to ktoś może nas zranić i będziemy cierpieć, a tym samym będziemy nieszczęśliwi? Kto powiedział i dlaczego uznaliśmy to za prawdę, że jak będziemy cierpieć to będziemy nieszczęśliwi?

Chyba największą iluzją jest utożsamianie szczęścia z poczuciem zadowolenia, satysfakcji, sukcesu i sensu, „dynamiki” i jakiegokolwiek odczuwania czegoś, co nazywa się potocznie „pozytywne emocje”. A tym, co funduje nam społeczeństwo i kultura jest permanentne niezadowolenie z siebie samego. A tym samym z innych.

Tagi

Ludzie

Anna Cygan

Anna Cygan

Trener
Pedagożka, trenerka rozwoju osobistego, założycielka Pracowni Droga Do Domu w Sosnowcu. Wspiera dzieci i dorosłych w wyzwaniach codzienności, realizuje także warsztaty dla firm i instytucji z zakresu kompetencji społecznych i rodzicielskich.

Komentarze

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treścia zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwe lub naruszające zasady współżycia społecznego.

Warto przeczytać

Joga a Życie: O miłości do ego

Joga a Życie: O miłości do ego

Inspiracje
poniedziałek, 09 maja 2022, 19:58
Porzucanie ego, a raczej mówienie o tym, jest bardzo modne na ścieżce rozwoju duchowego. Co z tym ego nie tak, że ciągle mówimy o wychodzeniu poza nie.
Joga a Życie: O grawitacji, balansowaniu i zaufaniu do siebie

Joga a Życie: O grawitacji, balansowaniu i zaufaniu do siebie

Inspiracje
poniedziałek, 04 kwietnia 2022, 18:53
Kiedy zamykam oczy w Pozycji Góry to czuję, że ciało cały czas pracuje. Odpycham się nogami od podłoża, żeby nie upaść. Napinam mięśnie brzucha, pleców i pośladków, żeby utrzymać stabilną pozycję stojącą.

Zobacz również