Robert Firestone w książce „Nietoksyczne rodzicielstwo” opisuje proces tworzenia się umysłu, podstawowego źródła wszystkich naszych iluzji: „Niemal każdy w mniejszym lub większym stopniu doświadcza w dzieciństwie bólu, który zmusza go do rozwinięcia obron. Wzorce te krystalizują się później w związku z lękiem przed śmiercią, ostatecznym rozstaniem. Pełna świadomość osobistej śmierci, czyli końca istnienia takiego, jakie znamy, napawa nas przerażeniem, jeśli nie patrzymy na nie przez pryzmat naszych rozwiniętych już obron. W tym sensie obrony te stają się kwestią życia lub śmierci, bowiem redukują lub rozpraszają nasz niepokój i lęk przed śmiercią.”
Tak pojęty umysł to tylko system obron przed fundamentalnym lękiem, rodzącym się wobec antycypacji bezpowrotnego opuszczenia tego świata. Nielicznym jedynie jest dane wyjście poza ten system obron psychicznych i zobaczenie rzeczywistości, takiej jaką ona jest, nie zniekształconą lękiem przed śmiercią. Dla reszty pozostaje trwożliwe pozostawanie w obrębie świata kreowanego przez ich umysły. Umysł, w celu własnej propagacji, stwarza bowiem kulturę, będącą jeno sposobem istnienia i przekazywania obron, zniekształcających widzenie rzeczywistości. Kultura to zatem uniwersalny system iluzji dający człowiekowi złudzenie trwania i sensownej egzystencji, umożliwia bowiem godzenie się z tym, z czym w żaden inny sposób pogodzić się nie może.
Świadomość ludzi wypełniają stworzone w odruchu repulsji wobec rzeczywistości ideologie, religie, filozofie, najdziksze przekonania i najbardziej odklejone mniemania – a to wszystko po to, by mogli żyć, by mogli kontynuować swoją egzystencję o ten jeden dzień więcej. Ich wyobraźnia podsuwa im całe chmary wyobrażeń, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Ze zwierzętami dzielimy fundamentalną iluzję adaptacyjną, czyli zmysłowy obraz świata. Sprawdza się ona dosyć dobrze, gatunki trwają i rozmnażają się. Ale ludzie, jako wybrakowane zwierzęta, dodają kolejną iluzję adaptacyjną, nadbudowaną na tej poprzedniej, czyli kulturowe systemy wyobrażeń oparte na języku – są to wszelkiego rodzaju ideologie, chroniące nasz umysł przed samoświadomością. I żyją w tych iluzjach, w wyobrażonej niezawodności świata wokół nich niczym kurczaki na fermie, którą uważają za cały świat.
Kultura jest niczym wózek inwalidzki dla paralityka, niczym GPS mający kierować nas w życiu, jednak jakże często zawodny, szczególnie wtedy, gdy chcemy zboczyć ze znanych dróg, wytyczonych przez innych ludzi i podążać własną ścieżką. Wydaje się dostarczać mapy dla naszego życia, ale, jak mawiał Alfred Korzybski, mapa to nie terytorium, a słowo to nie rzecz.
Zobacz także: Blog Inne Myśli oraz Akademia Jungowska.