W jednej z ostatnich dyskusji, które naturalnie pojawiają się podczas rozmów z różnorodnymi osobami w rozwoju, czyli zarówno twórczyniami i twórcami warsztatów, jak i z klientami w nich uczestniczącymi (a w większości pozytywnych przykładów role te są przecież wymienne i rotacyjne) - niczym przebiśnieg - wykwitł fundamentalny problem znaczenia korekty w budowaniu więzi indywidualnych i grupowych we wszelkiego rodzaju projektach, od remontu domu do pisania książki. Poszerzając zasób argumentów pracujących w tej rozmowie odwołałam się wtedy do metafor korekty jako budowania świadomości, zaczerpniętych z jogi klasycznej, czyli teorii dotyku sattwicznego, radżasowego i tamasowego. Chodzi tu o to, aby korygować siebie i innych (a właściwie zawsze siebie, bo inni - to nasze rozwojowe zwierciadło ) – jak w jodze – budząc świadomość własną oraz korygowanego i budując zaufanie-bliskość, czyli więzi, które procentują rozwojem na miarę każdej z zaangażowanych osób. W tej optyce: każdy błąd to szansa na wspólną przestrzeń twórczości i odkrycia. W jodze korekta jest podzielanym sacrum rozwoju nauczyciela i ucznia, a jej podstawowa funkcja to poszerzanie świadomości własnej praktyki. W takiej wizji błędy przestają być piętnem i brzemieniem, bo rodzą się z nich nowe ścieżki rozwoju. I nie jest to – jak potwierdziła dyskusja - reguła dla mnichów, lecz rozwiązanie w zarządzaniu jakością dostępne w każdym zespole, zaczynając od diady partnerów i kończąc na organizacjach. Jak to działa? Proponuję refleksję nad zasadą korekty jako budzeniem świadomości własnej i cudzej inspirowaną teorią dotyku w jodze klasycznej. Nawet jeśli nie praktykujesz, możesz wziąć mądrość tej praktyki.
Błąd, czyli nowa więź. Poprawa działania albo innowacja
Błąd jest naturalnym etapem realizacji zadania rozwojowego. I niby to oczywiście wiemy, tylko jest to wiedza blokowana powracającym lękiem przed porażką, owocującym wiecznym odkładaniem lub unikiem, które psychologowie nazywają prokrastynacją. Zatrzymując się jednak nad tymi stwierdzeniami, odkryjemy źródło lęku przed błędem. A jest nim brak wspierających więzi. Co się stanie, jeśli popełnię błąd? Co zrobię, jeśli współpracownik popełni błąd? Planując proces rozwojowy warto ten błąd właśnie potraktować jako wstęp do głębokiej, długotrwałej i bezpiecznej więzi. Dokładnie tak samo jak w dojrzałym związku i odpowiedzialnym rodzicielstwie. Błąd to zawiązka pogłębionej więzi. Jako autorka tekstów rozwojowych, literackich i naukowych zbudowałam wspierającą sieć korektorów, czytelniczek i czytelników, a łączą mnie z nimi słabe strony mojej pracy, które stają się jej mocnymi stronami, bo w rozwoju proces tworzenia jakości nigdy nie jest ostateczny. Co zyskujemy wspólnie? Zaufanie do naszej pracy. A tylko w zaufaniu rodzą się rzeczy ważne. Ufamy naszym błędom i podążamy ich szlakiem. Spróbuj przy najbliższej okazji popracować z błędem własnym lub cudzym metodą pogłębiania pytania: „dlaczego tak to właśnie zrobiła_eś?” Nie jest to, wbrew pozorom, dzielenie włosa na czworo ani ezoteryczna mistyka dla mnichów. Możesz zyskać poprawę albo nowe rozwiązanie. Sprawdź to!