LifeFree.pl

Joga a Życie: Joga a podejmowanie decyzji

Czasem uparcie tkwię w danej sytuacji, zdarzeniu lub relacji, w przeświadczeniu, że dalej nie mogę się ruszyć. Czasem uparcie tkwię w danym zakresie ruchu lub pozycji, w przekonaniu, że tutaj kończą się moje możliwości.
Joga a Życie: Joga a podejmowanie decyzji
Joga a Życie: Joga a podejmowanie decyzji

Czasem uparcie tkwię w danej sytuacji, zdarzeniu lub relacji, w przeświadczeniu, że dalej nie mogę się ruszyć.

Czasem uparcie tkwię w danym zakresie ruchu lub pozycji, w przekonaniu, że tutaj kończą się moje możliwości.

Każda pozycja lub ruch mają swój moment granicy. Jest to miejsce, które uznałam za koniec moich możliwości. W miejscu tym, przeszłość, przyszłość i teraźniejszość przenikają się wzajemnie. Przeszłość przemawia historią, którą doświadczyło moje ciało i to ona stawia mnie w chwili obecnej. Z przeszłości pochodzi moja aktualna siła, elastyczność, wytrzymałość. Przyszłość jest polem możliwości. Platformą, na której czeka wiele wersji mnie, których potencjalnie mogę doświadczyć. Teraźniejszość jest momentem decyzji. Decyzja czasu bieżącego, przelewa się w kierunku przyszłości. W teraźniejszości decyduję o tym, do której wersji przyszłej mnie się zbliżam. I co z przeszłości zabieram, aby stało się przyszłością, a co zostawiam za sobą.

Decyduję, czy dziś dodam element do znanej mi sekwencji, czy usunę z dzisiejszej praktyki znaną mi pozycję, ruch lub przejście. A może tylko pobędę gdzieś dłużej, lub zakończę szybciej. Konsekwencje tych decyzji nie są oczywiste. Ta sama decyzja może mnie dziś wzmocnić, jutro osłabić, i odwrotnie.

Przed każdą decyzją o przekroczeniu granicy lub pozostaniu przed nią, do głosu dochodzi wewnętrzny gadacz. Jego zadaniem jest przekonać mnie, abym podjęła jak najlepszą decyzję. Gadacz ma dwie twarze: jasną i ciemną. Ze strony światła i ze strony cienia. U mnie, czasem taki gadacz, przybiera postać lęku, przybranego w maskę rozsądku. Trudno z nim dyskutować. Jest uparty i ma mocne argumenty. I - rzecz jasna, chce dla mnie dobrze. Zdarza się, że kiedy go zignoruję, coś nowego dociera do świadomości. To, co było w cieniu, zostaje oświetlone. Przekroczenie nowej granicy sprawia, że patrzę na świat z innej perspektywy. W nowym położeniu pojawiają się nowe horyzonty...i nowi gadacze.

Przekraczanie granic może być zaproszeniem do mojego życia tego, co ja nazywam sukcesem. Lęk przed przekroczeniem granicy, pojawił się w przeszłości, gdy doświadczyłam sukcesu, który potem zabolał i sprawił cierpienie.

Kiedy przekraczałam granicę, ku czemuś, co nazwałam sukcesem, a zostałam za to wykluczona, wyśmiana, odepchnięta, uruchomił się proces spychania niechcianego zachowania do strefy cienia. Gadacz przechwycił maskę rozsądku. A pamięć ciała ukształtowała się. Ciało, składające się milionów komórek doświadczyło traumy odrzucenia. Skurczyło się. Spięło. Zrobiło to, żeby chronić, żeby wytrzymać presję. Takie ciało, doświadczając traumy – zawibrowało przez chwilę w traumatycznej krzywdzie. I całe otoczenie zawibrowało w tym samym drganiu. Pojawiła się przeszłość, która mówi, że nie należy przekraczać granic, nie sięgać po to, czym jest nasz sukces.

W każdym kolejnym „tu i teraz”, które dzieje się w podejmowaniu decyzji – wszystko dookoła wibruje w kierunku najbardziej znanej ciału historii. Jest to wibracja o tym, że lepiej zostać tam, gdzie się było, podążać znaną ścieżką, nie próbować nowego. Innymi słowy – zabrać całą przeszłość w kierunku przyszłości, nawet jeśli ciąży.

Na macie ćwiczę podejmowanie decyzji. Zmieniam historię swojego ciała. Czuję, że potem łatwiej mi podejmować nowe granice. Wibrować w kierunku pierwotnej potrzeby duszy.

Tak długo jak nie oświetlimy, zauważymy i zaakceptujemy cienia swojej własnej tożsamości, będzie on nam w życie uwierał. Świat będzie nam podrzucał kolejne kawałki teraźniejszości, z których będziemy mieli okazję odebrać swoją naukę. Ta nauka to: zobaczyć, poznać i nauczyć się swojego cienia. Dopóki nie przyjmiemy nauki, życie będzie cierpliwie stwarzać nam okazje do jej odebrania. Taki już jest świat. Taki, jak pragnienie naszej duszy. Tym samym, świat zawsze nam sprzyja. Odzwierciedla pragnienia dusz. Im dalej od pierwotnej potrzeby naszej duszy jesteśmy, tym większa degradacja świata dookoła. Tym bardziej woła on i upomina się o nas.

Na szczęście świat jest cierpliwy. A kolejne decyzje zawsze przed nami.

Powodzenia!

 

Tagi

Komentarze

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treścia zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwe lub naruszające zasady współżycia społecznego.

Warto przeczytać

Joga a Życie: O miłości do ego

Joga a Życie: O miłości do ego

Inspiracje
poniedziałek, 09 maja 2022, 19:58
Porzucanie ego, a raczej mówienie o tym, jest bardzo modne na ścieżce rozwoju duchowego. Co z tym ego nie tak, że ciągle mówimy o wychodzeniu poza nie.
Joga a Życie: O grawitacji, balansowaniu i zaufaniu do siebie

Joga a Życie: O grawitacji, balansowaniu i zaufaniu do siebie

Inspiracje
poniedziałek, 04 kwietnia 2022, 18:53
Kiedy zamykam oczy w Pozycji Góry to czuję, że ciało cały czas pracuje. Odpycham się nogami od podłoża, żeby nie upaść. Napinam mięśnie brzucha, pleców i pośladków, żeby utrzymać stabilną pozycję stojącą.

Zobacz również