Miałam sen o mężczyźnie w ciąży, który rodził w wielkich bólach. Ja Mu towarzyszę w porodzie i wiem, że to też moje Dziecko. Mężczyzna rodzi je bardzo długo w wannie nieprzyjaznego i chłodnego biurowca. Wanna jest przepełniona krwią. Rodzi Dziewczynkę ciekawą świata, która już umie chodzić i eksploruje otoczenie. Mimo tego, że Mu pomagałam w porodzie, nie pozwala mi wybrać imienia. Czuję się odrzucona i mam duże poczucie niezgody na to, że nie mogę współdecydować. Sam nadaje imię Dziewczynce. Jest to imię Sofia.
Dla mnie to sen o płynności i nieoczywistości naszego świata. O tym, że nasze role się zmieniają. Wychodzimy ze starego paradygmatu z potrzebą harmonii. Urodzona przez mężczyznę Dziewczynka, to Mądrość Kobiecości, która zostaje uznana i nazwana, usłyszana i zobaczona, która zostaje dopuszczona do głosu. To Kobiecość, przed którą się kłania. To też historia o Kobiecie, która doświadczając roli Mężczyzny zauważa Jego rolę w kreacji. Zauważa, że to Życie, które nosi w sobie, że ta Mądrość nie jest tylko Jej, że to się zadziewa w kokreacji i jesteśmy od Siebie zależni. Bo przecież bez Ojca Niebo, nie ma Matki Ziemi. To sen o wzajemności pokłonów, o pokorze, o zobaczeniu się z innych perspektyw i załagodzeniu podziałów po to, by razem działać na rzecz Nowego Świata, w którym każdy ma swoje miejsce i w którym samodzielność, jak i zależność są Darami, które się uzupełniają.
P.S. Dziękuję moim Śniącym Siostrom za poszerzenie perspektywy i rzucenie nowego światła na moją senną historię.
Źródło: Płynąca z lasami