Czasem odzywają się we mnie różne głosy. Wiem, że są echem przeszłości albo zapowiedzią przyszłości. Niektóre z nich są historiami, które chcą być po prostu bardzo zauważone, bo utknęły w pułapce tego, co nie zostało wypowiedziane. Bo nie mogło. Bo stając w obliczu śmiertelnego zagrożenia najlepsze, co głos potrafił zrobić to zamilknąć, zamrozić słowa, przechować je jak list w butelce, który kiedyś zostanie znaleziony i odczytany. Stanie się to, gdy nadejdzie jego czas, gdy będzie gotowość na to, żeby i wypowiedzieć, i usłyszeć, ale też i przyjąć ból, smutek, rozpacz, frustrację.
Widzę Cię Siostro, która byłaś przede mną.
Widzę Was Kobiety, które z uporem tkałyście Nić Życia, abym mogła być.
Widzę Wasz ból, niemoc, bezradność i przeszywającą ciszę zamrożenia.
Widzę Was, bo sama jestem Siostrą, która jest przed Następnymi.
Widzę Was, bo też z uporem tkam Nić Życia i przekazuję dalej.
Widzę Wasz ból, niemoc, bezradność i przeszywającą ciszę zamrożenia, bo sama tam byłam i mam wdzięczność, że Ciało mnie ochroniło tak jak potrafiło najlepiej. Bo Ono wie, kiedy jest za dużo. Kiedy ciężaru jest tak dużo, że wgniata w ziemię, to jest naturalne, że nie można wstać.
Widzę Was, bo Wy jesteście mną, a ja Wami i jesteśmy Następnymi również.
Jesteśmy uzdrowionymi i nieuzdrowionymi, ale stojąc za sobą w rzędzie, prowadzimy siebie tam, gdzie nasz wzrok jeszcze nie sięga.
Wspomnienia i wizje są potrzebne. Czynią nas tym, kim jesteśmy.
Źródło: Płynąca z lasami