Wiele z nas żyje obok naszych ciał. Jakbyśmy mieli niewidzialną powłokę, czy stalowy kokon. Ja tak żyłam. Bez czucia. Bez życia. W ciągłym odrętwieniu i cielesnym letargu. Teraz mnie często mijają udręczone ciała z udręczonymi duszami.
Wszyscy jesteśmy żywymi, namiętnymi, sensualnymi i seksualnymi istotami, tylko często nie mamy dostępu do tego bogactwa. Do tego bogactwa życiowej energii, bo tymże właśnie jest energia seksualna. To energia żywych zmysłów. To energia pasji, ognia, namiętności, działania, asertywności, bycia przy sobie, odwagi, wyostrzonej świadomości.
Jedną z przyczyn odrętwienia naszych ciał jest odcięcie od kontaktu z Przyrodą, z Ziemią, która daje nam mnóstwo zmysłowych wrażeń. Spotkanie z Przyrodą budzi zmysły, otwiera nas na nowe doznania i na przyjemność, przyjemność, która jest wszędzie. Promienie Słońca ogrzewające ciało. Deszcz spływający po policzkach. Zapach wilgotnej ziemi. Woda otulająca nas w jeziorze. Wiatr we włosach. Rozgrzane kamienie. Śnieg na rzęsach.
Tak jak w wielu ciałach wygasa namiętna żywotność, tak samo wygasa w Ziemi, na której jest coraz mniej życia. Tym niemniej, każdy moment to właściwy moment, żeby tchnąć w zmysły życie, rozbudzić ciała, Ziemię, żeby dotknąć sercem naszych ciał i zamiast znikać w nieczuciu, smakować życia.
Źródło: Płynąca z lasami