W życiu codziennym możemy obserwować swoje poglądy, podobnie jak podczas medytacji obserwujemy swoje myśli. Jest to niezwykle pomocna praktyka, ponieważ wyrobiliśmy sobie mnóstwo opinii, które zwykle uznajemy za prawdziwe. W rzeczywistości nie są one prawdziwe. Mogą być krytyczne lub bałwochwalcze, mogą nieść ze sobą wiele emocji, zawsze jednak pozostają jedynie poglądami - wyrazem naszego stosunku do rzeczywistości. Nie są niczym więcej. Gdy je dostrzegamy, po prostu nazywamy je poglądami, podobnie jak pojawiające się myśli nazywamy myślami. To proste ćwiczenie przybliża nam pojęcie "stanu bez ego". Ego to nasze niepodważalne opinie, które, jak sądzimy, wiernie odzwierciedlają rzeczywistość. Gdy choć na chwilę pozwolimy sobie w nie zwątpić, czy choćby przyznać, że je mamy, otworzy się przed nami możliwość doświadczenia stanu bez ego. Nie musimy się obwiniać za posiadanie poglądów ani na siłę starać się ich pozbyć. Po prostu uświadamiamy sobie swój wewnętrzny komentarz i staramy się zbadać, na ile nasze wyobrażenia odpowiadają rzeczywistości.
Zamiast hołubić poglądy, możemy powrócić do bezpośredniego doświadczenia. Odkryć, jak cudownie jest tak po prostu patrzeć komuś w oczy, pić kawę, myć zęby - przeżywać to, co jest. Jeśli potrafimy rozpoznać poglądy jako poglądy, choć na chwilkę się bez nich obyć, by powrócić do bezpośredniego doświadczenia, otworzą nam się oczy, ujrzymy nowy, nieznany świat.
Mówię tyle o poglądach, bo dostrzeganie ich to sposób na skierowanie uwagi na myśli, na ogromną ilość energii, jaką pochłaniają. Musimy sobie uświadomić, że to my sami sprawiamy, iż wszystko wydaje się trwałe i niewzruszone, przez co potem jesteśmy gotowi do walki na śmierć i życie z każdym, kto myśli inaczej. Jest to szczególnie kuszące, gdy łączą nas więzy społeczne.
Niech problem warstwy ozonowej posłuży nam za przykład. Jej zmniejszanie się jest faktem stwierdzonym naukowo, a nie poglądem. Ale dopóki sposób, w jaki usiłujemy zapobiec temu negatywnemu zjawisku polega na walce o przeforsowanie naszych poglądów, nic nie osiągniemy; agresja rodzi agresję. Innymi słowy, nieważne, w jak szlachetnej sprawie występujemy - jeśli czynimy to pełni gniewu wobec sprawców zła czy zagrożenia, nasze wysiłki pójdą na marne. Agresja niczego nie zmieni.
Z drugiej strony, może się zdawać, że wyrzeczenie się agresji też niewiele zmienia. Jednak taka postawa przynosi światu ogromne korzyści. Z gniewu bowiem rodzi się wszelkie zło. Gdy za wszelką cenę obstajemy przy swoich, choćby najsłuszniejszych poglądach, nasza zapalczywość podnosi poziom agresji w świecie, powoduje wzrost przemocy i cierpienia. Pielęgnowanie zachowań nieagresywnych oznacza natomiast pracę na rzecz pokoju. By położyć kres wojnie, trzeba wpierw położyć kres nienawiści do wroga. W swoich opiniach musimy zacząć widzieć jedynie własną interpretację rzeczywistości i uważać, by w imię obrony swoich poglądów nie zwiększać już istniejącego negatywnego obciążenia świata.
Pema Cziedryn
Wybrała