Jakie skojarzenia przychodzą Ci do głowy kiedy widzisz, czujesz świeżo upieczony chleb...albo jakikolwiek...ten który już jest twardy, czerstwy, spleśniały...?
Czy w ogóle w życiu przed koronawirusem” ktoś z Nas miał czas aby się nad tym zastanowić, zatrzymać...? Ilu z Nas piekło chleb w swoich domach?
Koronawirusie...dziękuję za kolejne „objawienie”...
Pieczenie chleba w domu to patent nr 2 na podniesienie przecudnej energii i wibracji wszystkich domowników i domu-przestrzeni w której żyjesz swoje życie...
Chleb jako symbol...wszystkiego - życia właśnie..
Kiedy po domu roznosi się zapach pieczonego chleba zwabia do kuchni (serca domu) wszystkich domowników. Nawet nastolatków, którzy żyją teraz w alternatywnej, wirtualnej rzeczywistosci
Wszyscy siadają przy jednym stole, krojąc w pośpiechu jeszcze ciepły chleb i smarując go grubo masłem. I wtedy...dzieje się prawdziwa magia.
Mam skojarzenia z prastarą wspólnotą gromadząca się przy palenisku by razem zjeść „plony ciężkiej pracy” i poczuć wtedy jedność, przynależność, szczęście z bycia razem...
Słowa...chleb, życie, razem, wspólnota, radość, ciężka praca...mocniej brzmią w uszach...
Dziękuję Ci koronawirusie, że mogę teraz tego wszystkiego jeszcze bardziej doświadczać...i jakoś bardziej widzieć i się wzruszać...
Wdzieczność mam...
A ty? Pieczesz w domu chleb?
Cudownych chwil w radości przy chlebie życzę!..
