Wybierając na życie to miejsce, miałam głębokie poczucie, że to miasto, ta przestrzeń, ten dom - to moje „miejsce na Ziemi”.
Przeżywam tu drugą wiosnę, patrząc z radością i wdzięcznością jak kwitną zasadzone rok temu drzewka, krzewy i rośliny.
Za płotem, raduje moje oczy sporej wielkości „zagajnik”, niezagospodarowany teren, który objęły w swoje „władanie” liczne topole, klony, wierzby, brzozy i nieliczne sosny...
Jakiś czas temu...piję kawę w ogrodzie, odurzona zapachem wiosny, słuchając śpiewu ptaków, których teoretycznie na obrzeżach „miasta” nie powinno być. I nagle wyłania się ona. Duża, majestatyczna...radosna.
Zakwitła chyba w ciągu jednej nocy, a jej kwitnąca korona „świecąc mi po oczach” woła do mnie...wpadnij na pogaduchy:)
Nie kwitła zeszłej wiosny, na pewno bym ja zauważyła:)...myśle sobie, że „Mistrz pojawia się wtedy, gdy uczeń jest gotowy”:)...wiec, miało to się zadziać właśnie w tym roku...
I tak to się zaczęło...
Ja i ona...piękna, dziko żyjąca, dostojna, kilkudziesięcioletnia czereśnia...skąd się tam wzięła?:)
„Ludzie są połączeni z drzewami oddechem. Gdy człowiek wydycha, drzewo wdycha. W kontakcie człowieka z drzewem energia krąży w obu istotach. I tak samo jest ze świadomością. W bliskości z drzewem świadomość człowieka płynie jak oddech. Wraca prawidłowy przepływ wiedzy...uruchomienie zostają w istocie ludzkiej naturalne zdolności, naturalnego geniuszu...
Z drzewami można rozmawiać o wszystkim...
...W językach słowiańskich słowo drzewo i zdrowie mają ten sam źródłosłów. Znaczy on - to co jest pradawne, prawidłowe, co było na początku. Drzewa zatem to pradawni przodkowie, uzdrowiciele, strażnicy, ci, którzy są tacy jacy byli kiedyś...”
Cyt. W. Dąbrowska „Rozmowy z drzewami”
Według podań celtyckich i starosłowiańskich, korzenie drzew sięgają do wnętrza Matki Ziemi, a korony stykają się z Kosmosem. Stąd do dzisiejszych czasów przetrwał tak silny archetyp Drzewa Życia.
Dawno dawno temu:)....na ziemiach starosłowiańskich był taki zwyczaj, że gdy rodziło się dziecko, sadzono w tym samym czasie drzewo (czasami pod jego korzeniami zakopywano łożysko z porodu noworodka) i tym samym sadzono drzewnego bliźniaka dla nowo narodzonego malucha. Mówiono: to jest twój bliźniak...odtąd jesteście połączeni i żyjcie razem. Dzięki temu nasi przodkowie nie tracili nigdy kontaktu z Matką Ziemią i Kosmicznym dziedzictwem...
Mam już teraz swoje potwierdzenie tudzież jeszcze głębsze odczucie i przekonanie, że przeprowadzając się tutaj, w to miejsce, wróciłam „do domu”. Oprócz wymarzonego kawałka Ziemi i dachu nad głową...jest tutaj ona...moja czereśniowa bliźniaczka
Idąc do niej pierwszy raz...stanęłam przed nią trochę niepewnie, przywitałam się i zapytałam czy mogę do niej podejść...
Gdy o tym piszę, czuje wzruszenie..
I tak sobie gadamy od tamtej pory codziennie o wszystkim, i tak mi jest przy niej i z nią...dobrze, piękniej, radośniej...
Siadam sobie na jej obrośniętych mchem korzeniach, opieram się o jej „kręgosłup”...i zatapiam się w poczuciu bycia i wymiany w czymś, co trudno jest opisać słowami.
Jakby czekała na mnie te długie lata...
Jakbyśmy wreszcie się odnalazły...
Piękna, czysta, żeńska energia tej czereśni...za chwile zrodzi owoce...
Nie mogę się doczekać...
Będę z nią...wtedy i jakoś zawsze...
I cieszy mnie ta myśl...że teraz gdy siedzę i piszę te słowa, ona...”zagląda” mi do okna:)
Myślę sobie o intencji z jaką piszę tego posta...
Pierwsza jest taka, że po prostu chciałam się z Wami podzielić swoją radoscią...a druga...
Jeśli jeszcze nie macie „drzewnego bliźniaka”...może warto się rozejrzeć? Może gdzieś, całkiem blisko już na Was czeka?
Pięknego dnia kochani...
Pada deszcz, wszystko z dnia na dzień szybciej się zieleni, żyje...oddycha...
Wdech i wydech...
Życie