LifeFree.pl

O podróży za grosz z ekologią w tle, czyli eko-driving. (4)

Ryszard Kulik
Ryszard Kulik

Oczywiście nie zdążyliśmy na połączenie do Salamanki. Na następne czekaliśmy ponad godzinę i w dodatku musieliśmy wykupić drogą miejscówkę. Po drodze mijaliśmy Segowię, urocze miasteczko z imponującym rzymskim akweduktem i zamkiem. 20 lat temu je zwiedzałem – miejsce, jak z bajki albo jak ze snu. A tu, teraz, rzucam na nie okiem z pociągu. Jest, istnieje naprawdę. Ale pociąg jedzie dalej i po chwili Segowia raz jeszcze przechodzi w sferę snu.

 

Do Salamanki przyjechaliśmy po 22.30. Na zewnątrz padało i było 6 st. Prawdziwa Hiszpania. Basia stwierdziła, że zostaje na dworcu i z plecakami poczeka na pociąg do Lizbony o 1.00 w nocy. Ja poszedłem zwiedzać miasto. Z dworca do centrum jest kawałek, w sam raz, żeby się rozgrzać, wydłużając krok. Na szczęście przestało padać. Gdy dotarłem do głównego placu, zostałem porażony jego ogromem i świetlistością. To jednolity kwadrat kamienic z podcieniami zupełnie pusty w środku, co dodaje mu przestronności. Wszystko było intensywnie podświetlone. Potem poszedłem w kierunku rzeki, mijając po drodze katedrę. Jeśli pisałem wcześniej, że zabytki w rzeczywistości wydają się mniejsze, to w tym przypadku absolutnie się to nie zgadza. Kościół jest ogromny, większy niż ustawa przewiduje. Jego fasada i portale są bardzo misternie ozdobione. Niezliczona ilość drobnych szczegółów, motywów roślinnych i geometrycznych przyprawiała o zawrót głowy. Wszystko to z gotycką strzelistością, klasycystyczną potęgą i barokowym przepychem. Ta mieszanka stylów tworzy coś jednorazowego i bardzo hiszpańskiego zarazem. Podobnie wygląda fasada najstarszego uniwersytetu w Hiszpanii, nie mająca sobie równych, jak twierdzą znawcy. Potwierdzam zdecydowanie.

 

A nad rzeką kolejna atrakcja: kamienny most z czasów rzymskich. Wszystkie, jakie widziałem do tej pory są podobne, ale zachwycają mnie nieodmiennie swą surowością, trwałością i prostotą. Wracając z powrotem na dworzec, raz jeszcze zerknąłem na główny plac. Dzień dobiegał końca. Restauratorzy składali krzesła i zamykali knajpy. Ludzi ubywało. Mniej zgiełku i więcej spokoju. Ostatnie moje spojrzenie. Ostatnie takie spojrzenie w moim życiu. Czas umierać. Czyli czas przejść do kolejnej chwili. Basia na dworcu spała, gdy wróciłem. Była wyraźnie zła, że trzeba wejść do kolejnego pociągu. Zatem tę noc spędzimy w ruchu.

Tagi

Komentarze

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za wypowiedzi internautów opublikowane na stronach serwisu oraz zastrzega sobie prawo do redagowania, skracania bądź usuwania komentarzy zawierających treścia zabronione przez prawo, uznawane za obraźliwe lub naruszające zasady współżycia społecznego.

Warto przeczytać

Joga a Życie: O miłości do ego

Joga a Życie: O miłości do ego

Inspiracje
poniedziałek, 09 maja 2022, 19:58
Porzucanie ego, a raczej mówienie o tym, jest bardzo modne na ścieżce rozwoju duchowego. Co z tym ego nie tak, że ciągle mówimy o wychodzeniu poza nie.
Joga a Życie: O grawitacji, balansowaniu i zaufaniu do siebie

Joga a Życie: O grawitacji, balansowaniu i zaufaniu do siebie

Inspiracje
poniedziałek, 04 kwietnia 2022, 18:53
Kiedy zamykam oczy w Pozycji Góry to czuję, że ciało cały czas pracuje. Odpycham się nogami od podłoża, żeby nie upaść. Napinam mięśnie brzucha, pleców i pośladków, żeby utrzymać stabilną pozycję stojącą.

Zobacz również