Jak zatem błogosławić?
Każde błogosławieństwo powinno zawierać trzy aspekty bolesnego doświadczenia.
1. Błogosławienie cierpiących
Pierwszym miejscem, do którego możemy zaadresować nasze błogosławieństwo jest cierpienie osób skrzywdzonych. Może to być jakaś większa grupa osób (np. kobiety, których pozbawiono w naszym kraju prawa do aborcji) lub też my sami, którzy w jakiejś sytuacji doznajemy cierpienia.
2. Błogosławienie przyczyny cierpienia
Czyli błogosławienie osób wyrządzających krzywdę, powodujących cierpienie i odbierających to, co dla nas najcenniejsze. (np. polski rząd w powyższym przykładzie) Dla wielu osób ten właśnie krok jest najtrudniejszy. Potrzeba bowiem odnaleźć w sobie wiele siły, miłości i współczucia, aby wznieść się ponad osądzanie i błogosławić swojego „kata”. Jednak tylko takie podejście pozwoli nam wznieść się poziom wyżej i spojrzeć na daną sytuację/osobę z lotu ptaka, nowym, świeżym uwalniającym spojrzeniem.
3. Błogosławienie świadków cierpienia
Poza cierpiącymi i wywołującymi cierpienie jest jeszcze trzecia grupa – my sami, której zadaniem jest nadać sens temu, co pozostaje. Oznacza to pogodzenie się/uznanie tego, co jest (danie temu prawa bycia, przestrzeni w sobie na zaistnienie), co się właśnie wydarza i czego jesteśmy świadkami. Chodzi tutaj o naszą reakcję, nasze odczucia w obliczu danej sytuacji.
Błogosławieństwo wg Braden’a
„Otrzymanie daru błogosławieństwa wymaga jego udzielenia.”
Znajdź spokojne, odosobnione miejsce, gdzie nikt nie będzie Cię słyszał ani Ci przeszkadzał. Następnie wypowiedz na głos:
- „Błogosławię……………………….” (Wymień imię/imiona tych, którzy cierpią lub cierpieli)
- „Błogosławię……………………….”(Wymień imię/imiona ludzi lub nazwę/nazwy rzeczy lub organizacji będących przyczyną cierpienia. Zrób to najdokładniej, jak potrafisz.)
- „Błogosławię siebie, świadka cierpienia.”
Może się zdarzyć, że błogosławieństwo będzie trzeba wypowiedzieć kilka razy nim zmiany w naszym wnętrzu zaczną być odczuwalne. Nie poddawaj się po pierwszym razie, błogosław dalej. Czasem nasze odczucia i emocje są tak zamknięte w klatkach naszego umysłu, że trudno jest im się wydostać na powierzchnię. Próbuj tak długo, aż poczujesz ciepło w dołku w okolicy serca. Zacznie ono z czasem rozlewać się na całe ciało. Może się zdarzyć, że poczujesz potrzebę płaczu lub wydania z siebie jakiegoś okrzyku – pozwól sobie na to. To Cię uwolni.
Dopiero w momencie uwolnienia i uzdrowienia cierpienia jesteśmy w stanie dostrzec piękno nas samych, a także otaczającego nas świata i sformułować (poczuć) skuteczną modlitwę. Ale o tym następnym razem… A tymczasem pięknych uzdrowień. Bądźmy wszyscy błogosławieni.
Źródło: SlowianskaCUDKobieta